czwartek, 18 sierpnia 2016

Potworne patchworki - odsłona druga :)


    Wracam do Was po 24 godzinach, wynik wart co najmniej odnotowania ;).
    Ostatnio skończyłam pisanie na etapie pierwszym, czyli zrobieniu patchworka właściwego. Teraz czas na kolejne wyzwanie, polegające na dołączeniu owaty(wypełnienia) oraz drugiej strony narzuty.


W tej konkretnej narzucie musiałam wypełnić każdy kwadrat
specjalnie wyciętą w kształt owatą, 63 kawałki - było trochę pracy ;)

Tu jest mój "standardowy sposób" na okiełznanie materiału :)
  Jest to już mniej skomplikowana czynność, choć wymaga precyzji. Po przygotowaniu warstwy z gładkiej bawełny - którą najlepiej przykleić taśmą do podłogi, aby zapobiec przesuwaniu się materiału - nakładamy owatę(ocieplinę, watolinę) i dopasowujemy dokładnie tak aby miała wymiary docelowej narzuty(u mnie 100/200). Dlatego też na rozmiar(bawełny) 100 szerokości i 200 długości lepiej wziąć zapasu ok 10 cm z każdej strony :) Dzięki temu zabiegowi, po nałożeniu wierzchniej warstwy patchworkowej można zawinąć nadmiar materiału, tak aby utworzyć bordiurę dookoła narzuty :) Oczywiście w tym procesie nieodłącznie towarzyszą nam szpilki, najlepiej jest nimi "złapać" jak najwięcej materiału, nie tylko tam gdzie będziemy tworzyć lamówkę, ale też na całej powierzchni narzuty(żeby owata się nie przesuwała, a materiał nie naciągał w trakcie pikowania).


Tym razem bordiurę zrobiłam z materiału ze spodniej warstwy

    Po skończonym etapie drugim, czyli łączeniu trzech warstw przyszedł czas na pikowanie. Ja zazwyczaj robię to po szwach, tak aby oddzielić każdy kwadrat od siebie. W różowej kapie byłam zmuszona zrobić podwójne pikowanie ze względy na oryginalne rozmieszczenie owaty;)
   Jeśli chodzi o kilka technicznych uwag na temat pikowania, to po pierwsze, jeśli nie macie stopki do pikowania, to mówi się trudno ;) Ja swoją pierwszą pikowaną kapę robiłam na starym łuczniku w którym działał tylko jeden program(szycie prosto). Ustawiałam po prostu docisk stopki na minimalny, szerokość ściegu na dwójkę i dała radę :). Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką Janome 423S i mam stopki do wszystkiego, ale nie zawsze czuję różnicę w szyciu ;).
Po drugie najlepiej zacząć pikowanie od środka. Ja przeszywam najpierw po linii środkowej, z góry na dół, następnie zszywam na liniach środkowych poziomych. Dzięki temu nie rozjeżdża mi się materiał z owatą w środku :)
    Jak etap trzeci dobiegnie końca można już się cieszyć efektem końcowym - czyli piękną kapą i to zrobioną własnoręcznie!







Jeśli są jakieś pytania, to zapraszam do kontaktu :)
Inga

środa, 17 sierpnia 2016

Potworne patchworki, czyli etap pierwszy :)

 

    Powoli się odgrzebuję z zaległości, teraz przyszedł czas na bloga. Obiecałam Wam pokazać proces powstawania moich narzut, które same z siebie skomplikowane nie są. Owszem, marzy mi się zrobienie bardziej ambitnego projektu, ale muszę to odłożyć na późniejszy termin ;).
    Wracając jednak do tematu. Patchwork jest systemem łączenia kawałków materiału, technika ta wywodzi się jeszcze z przed epoki wiktoriańskiej w Anglii i dotyczyła najbiedniejszej warstwy społecznej, gdzie nic nie mogło się zmarnować. Obecnie kojarzone są najbardziej ze Stanami Zjednoczonymi gdzie znalazły spore grono twórców i odbiorców.
     Historia wyrobów patchworkowych jest długa i mogłoby mi to zająć jeszcze kolejne akapity, ale nie o to chodzi. Pokażę Wam i wytłumaczę jak ja zaadaptowałam tą technikę na potrzeby własnej twórczości. Wymagają one sporej pracy i cierpliwości ;)
     Zaczynając przygodę z patchworkiem radzę przygotować sobie maszynę(rzecz poniekąd oczywista), nożyce, miarkę krawiecką oraz żelazko. Kolejnym krokiem jest ustalenie materiałów - zazwyczaj nie łącze więcej niż trzech kolorów, tak aby nie zrobił mi się chaos;). Następnie opracowuję wzór. W tym momencie wyciągam kartkę i rysuję co gdzie ma być przyszyte, a że mam już ustalone wielkości wykorzystywanych kwadratów to jest zdecydowanie łatwiej.
Czyli przykładowo: chce zrobić narzutę 100/200 cm, jedna strona cała z bawełny, a druga z trzech wzorów bawełny + minky. Obliczam: przy wielkości jednego kwadrata 25/25 cm, że potrzebuję ich mieć 32 sztuki, proste. Aby wszystkiego było po równo wycinam każdego wzoru bawełny oraz minky po osiem paneli (wycinam naturalnie z zakładką, czyli zazwyczaj 30/30 cm).
Tak przygotowane segmenty zaprasowujemy(dla mnie to najlepsze metoda, niech się chowają pisaki!) na docelowy rozmiar, czyli 25/25 cm. Jak już spędzicie trzy godziny zaprasowując każdy element, wtedy idziecie na kawę(serio! mi pomaga;)).

Tutaj przygotowuję pasy poziome :)

Zakładając, że wzór jest już przygotowany i grzecznie czeka na swoją kolej, bierzecie go i działacie. Ja zszywam najpierw w poziomie - czyli cztery elementy, tak by utworzyły pas. Do tej czynności używam miliona szpilek i szyję po miejscu zaprasowania- dlatego najlepiej zaprasować wszystkie boki kwadratu :).
Następną czynnością jest zszywanie już całych pasów, najlepiej robić po kolei, tylko się nie pomylcie (mi się raz zdarzyło, godzina wyjęta z życiorysu), lepiej dwa razy sprawdzić czy wzór nam się schodzi niż pruć. Dotrwaliście do końca pierwszego etapu? Gratuluję, później jest już łatwiej :)


Zszywanie pasów w końcowej części etapu pierwszego.
    Gdy zszyjecie już górę narzuty wygląda to mniej więcej tak:


Czyli jest już ładnie, choć to jeszcze nie to ;)

   Wybaczcie za niekoniecznie dobre zdjęcia, ale niektóre były robione telefonem i no cóż... efekty widać ;).
   Ciąg dalszy nastąpi... wkrótce(pewnie jutro) :)

Inga







Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka