Nie udało mi się skończyć ich na czas i w dniu wyjazdu zapakowałam to co już zrobiłam do torby z mocnym postanowieniem dokończenia w podróży. Dojazd na dworzec minął nam bez przygód i choć na pociąg czekałyśmy godzinę to było warto. Moja dziewczynka kocha ciuchcie, więc była zachwycona, tym bardziej, że trafił nam się ładny i nowoczesny pojazd w którym można było hasać do woli :).
Jak już zajęłyśmy nasze miejsca to Lilce dałam książeczkę, a ja sama zabrałam się do pracy. Przyszyłam misiom łapki i zabrałam się za pyszczki. Tak sobie pomyślałam, że oczy i nosek im wyszyje, dlatego nie wzięłam nic oprócz igły i nitki. Nie powiem, trochę się przeliczyłam bo choć ślepka wyszły ładne to nie można było tego powiedzieć o reszcie... Myśląc nad sensownym zamiennikiem, zaczęłam przeszukiwać pod tym kątem torebkę. Nie zawiodłam się, znalazłam zwykłą czarną rękawiczkę i po odcięciu jej dwóch fragmentów - mi zostały mitenki, a misie zyskały noski :)
Mój warsztat pracy i niezbędne narzędzia :) |
Całe szczęście, że w torebce noszę Victorinoxa bo inaczej musiałabym chyba odgryźć te kawałki materiału ;). Cała operacja kończenia maskotek trwała jakieś półtorej godziny i o dziwo, Lila bawiła się równie dobrze co ja, wcale mnie przy tym nie absorbując.
Jeszcze bez oczek.. |
Trochę mi się nosek pomarszczył :) |
Jeszcze im czegoś brakuje... |
Miśki zrobiłam ze zwykłego polaru oraz minky, a wypełniłam kulką silikonową. Ciekawostką jest fakt, że oba pluszaki zrobiłam z identycznych kawałków materiałów - wycinałam je z tego samego szablonu. Właśnie dlatego każda tak uszyta zabawka jest wyjątkowa :). Swoja drogą Lilka od razu się w nich zakochała i musiałam dać jej słowo, że też takiego dostanie.
Wracając do maskotek... Do ostatecznego wykończenia brakowało mi jeszcze ostatniego elementu. Ale to znalazłam już w sklepie, w samym centrum Fordonu, a dokładniej - w kwiaciarni. Poniżej zamieszczam już zdjęcia z nowego domu małych misiów :)
Mam nadzieję, że wybaczycie mi nie najlepsze zdjęcia, ale lepszym sprzętem niż mój telefon nie dysponowałam. Choć akurat ostatnia fotka przyleciała do mnie wprost z Bydgoszczy i bynajmniej nie jest mojego autorstwa :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!
Inga
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz