Wracam do Was po 24 godzinach, wynik wart co najmniej odnotowania ;).
Ostatnio skończyłam pisanie na etapie pierwszym, czyli zrobieniu patchworka właściwego. Teraz czas na kolejne wyzwanie, polegające na dołączeniu owaty(wypełnienia) oraz drugiej strony narzuty.W tej konkretnej narzucie musiałam wypełnić każdy kwadrat specjalnie wyciętą w kształt owatą, 63 kawałki - było trochę pracy ;) |
Tu jest mój "standardowy sposób" na okiełznanie materiału :) |
Tym razem bordiurę zrobiłam z materiału ze spodniej warstwy |
Po skończonym etapie drugim, czyli łączeniu trzech warstw przyszedł czas na pikowanie. Ja zazwyczaj robię to po szwach, tak aby oddzielić każdy kwadrat od siebie. W różowej kapie byłam zmuszona zrobić podwójne pikowanie ze względy na oryginalne rozmieszczenie owaty;)
Jeśli chodzi o kilka technicznych uwag na temat pikowania, to po pierwsze, jeśli nie macie stopki do pikowania, to mówi się trudno ;) Ja swoją pierwszą pikowaną kapę robiłam na starym łuczniku w którym działał tylko jeden program(szycie prosto). Ustawiałam po prostu docisk stopki na minimalny, szerokość ściegu na dwójkę i dała radę :). Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką Janome 423S i mam stopki do wszystkiego, ale nie zawsze czuję różnicę w szyciu ;).
Po drugie najlepiej zacząć pikowanie od środka. Ja przeszywam najpierw po linii środkowej, z góry na dół, następnie zszywam na liniach środkowych poziomych. Dzięki temu nie rozjeżdża mi się materiał z owatą w środku :)
Jak etap trzeci dobiegnie końca można już się cieszyć efektem końcowym - czyli piękną kapą i to zrobioną własnoręcznie!
Jeśli są jakieś pytania, to zapraszam do kontaktu :)
Inga