poniedziałek, 22 lutego 2016

Jeżyk DIY

    Dzisiaj wskakuję do was tylko na chwilę żeby podzielić się szablonem na jeża, którego ostatnio szyłam. Jako, że moje maleństwo też sobie takiego zażyczyło to postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i stworzyłam ten post.
    Głównym nośnikiem danych będą zdjęcia, na których załączam kolejne przedstawiam poszczególne etapy "produkcji" :)
    Pierwszym wyciętym elementem była głowa:



 Kolejnym krokiem było wycięcie tułowia:


   Jak już miałam podstawę korpusu to wymierzyłam pasek materiału na brzuszek i pyszczek:


Ostatnim elementem wycinanki był szeroki pas formujący grzbiet. Jest on z tego samego materiału co korpus. Tu już po naszyciu listków na oba fragmenty:


Po uszyciu łapek i uszu mogłam przystąpić do składnia mojego zwierzątka. Zaczęłam od głowy, do niej doszyłam szeroki pas materiału grzbietowego, a jako nos wszyłam szeroką taśmę bawełnianą:



Przyszywanie nosa :)



Po zrobieniu głowy, doszyłam boczki korpusu, uszy i na koniec zostawiłam brzuszek. Gdy jeż został uformowany to zabrałam się za oczy i buzię.
Jako, że nie jestem posiadaczką hafciarki to sama musiałam opracować metodę wyszywania. Chciałabym się nią podzielić, mam nadzieję, że będzie ona czytelna :)

Miejsce na oko zaznaczam szpilką











Zajmuje to trochę czasu, ale satysfakcja gwarantowana ;)

Efekt końcowy
Aby Wam nieco ułatwić pracę to stworzyłam wykrój również na kartce:




Życzę miłej pracy!

Pozdrawiam,

Inga



czwartek, 11 lutego 2016

Idzie wiosna!

    Wiem, wiem, że jest luty i właśnie spadł śnieg ale u mnie powoli czuć już wiosnę. Wszystko przez miłe zwierzątko, które przez jakiś czas u mnie mieszkało. Choć miałam z nim trochę problemów to szybko zostały one zażegnane. Teraz jest już w drodze do nowego domu, gdzie czeka na niego nowa rodzina ;).
   Na pewno wiecie już, że chodzi mi o jeża, którego niedawno uszyłam. Zwierzę podsunęła mi przyjaciółka, a reszta należała już do mnie. Szczerze mówiąc gdy myśl o kolczastej kulce zakwitła w mojej głowie to od razu wiedziałam jak go wykonam. Tym razem nie posiłkowałam się internetem przy wycinaniu szablonu i stworzyłam wszystko sama. Nie było to proste, ale mogę już pokazać efekt mojej pracy.



  Do zrobienia jeżyka użyłam płótna lnianego, bawełny oraz filcu. Zaczęłam od wycięcia i dopasowania materiałów, a następnie zaczęłam naszywać filcowe listki, które kosztowały mnie sporo cierpliwości. Długo myślałam jak wykonać nosek, aż w oczy wpadła mi czarna bawełniana taśma. Przyszyłam ją na końcówkach lnu tworzących pyszczek, tak aby po wywróceniu na prawą stronę nos wyglądał ładnie. Pluszaka wypełniłam kulką silikonową, a oczy i uśmiech wyszyłam czarną nitką.
Obawiałam się krzywych ściegów i zerwanych nici, na szczęście obyło się bez dramatów :)




   Właśnie uświadomiłam sobie, że nie zmierzyłam tego malucha. Na szczęście po pozostałych skrawkach mogę ustalić długość - 55 cm, szerokość - 26 cm, oraz wysokość - 30 cm. Podane wymiary maja charakter przybliżony ;)
   Pewnie zauważyliście chmurki w tle? Z nimi też miałam trochę pracy ;). Stworzyłam je z dwóch kawałków bawełny o różnych wzorach. Po zszyciu wypełniłam je watą silikonową. Każdej poduszce naszyłam oczy i uśmiech, oraz przyczepiłam na klej do tkanin filcowe rumieńce.




   Na dzisiaj to wszystko co miałam do pokazania, zostało mi tylko życzyć Wam - z okazji zbliżającego się Święta Zakochanych - dużo miłości w całym roku, abyście codziennie mogli się nią cieszyć :)
 
Inga
 
 

środa, 3 lutego 2016

Sobotnie spacery :)

    W dzisiejszym poście, chciałabym Wam krótko przybliżyć historię Kampinoskiego Parku Narodowego w którym bardzo miło spędziliśmy ostatnią sobotę stycznia.
    Idea stworzenia tego kompleksu pochodzi z lat 30-tych ubiegłego wieku, jednak docelowy Kampinoski Park Narodowy powstał w 1959 roku na mocy uchwały Rady Ministrów z 16 stycznia. Główne zasługi stworzenia tego miejsca należą do małżeństwa: Jadwigi i Romana Kobendzów, którzy w latach trzydziestych prowadzili badania na szeroką skalę(florystyczno-fitosocjologiczne oraz geomorfologiczno-geologiczne). Aktualna powierzchnia parku wynosi 38544 ha, w tym 68 ha zajmuje Ośrodek Hodowli Żubrów im. prezydenta RP Ignacego Mościckiego w Smardzewicach(koło Tomaszowa Mazowieckiego). Podstawowym gatunkiem występujących w puszczy drzew są sosny, ale nie braknie także dębów czy olch. Na terenie puszczy są również wydmy, które występują w dwóch formach: łukowej oraz wałów wydmowych. Ciekawym zagadnieniem są obszary podmokłe, które powstały na skutek odcięcia od głównego nurtu koryta Prawisły. Powstały w ten sposób torfowiska i obszary bagiennych lasów olchowo-brzozowych.  Niestety część z tych terenów zostało osuszonych w ostatnich dwóch stuleciach aby w ich miejsca mogły powstać łąki i pastwiska. Obszar KPN jest jedną z najważniejszych ostoi fauny niżu polskiego i został uznany przez UNESCO za rezerwat biosfery, a przez Parlament Europejski za ostoję ptaków o randze europejskiej.






    W całym Parku są dwadzieścia dwa rezerwaty przyrody. My na celownik wzięliśmy RP Cyganka oraz Zaborów Leśny. Całą trasę zaplanowaliśmy na ok 10 kilometrów. Na szlak weszliśmy bezpośrednio z parkingu w Truskawiu, gdzie zaparkowaliśmy naszego Jeepa. Zdecydowanie najwygodniej miała Lilka - siedząc przeważnie tacie na plecach, choć przez chwilę nosiłam ją również i ja :). Na ten marsz ponownie zabraliśmy nosidło turystyczne, które sprawdziło się doskonale.


 
       Jak możecie zauważyć na spacer wzięliśmy również naszego pieska - Atosa, który ze względu na przepisy musiał być ciągle na smyczy. Drugim zwierzaczkiem zabranym z domu był Miś - ulubieniec Lilki, który większość spaceru spędził w mojej kieszeni :)



    Pierwszy przystanek zrobiliśmy na wyznaczonym do tego skrawku w Zaborowie Leśnym. Doszliśmy tam kierując się żółtym szlakiem najpierw Drogi Truskawskiej, a następnie Drogi Grobowej. 

Na postoju Lilka sprawdziła drożność stojącej tam pompy - na szczęście nie działała ;)


    Tam po pokrzepieniu się herbatą i poczytaniu paru tablic informacyjnych, ruszyliśmy dalej. Tuż przy Mogile Powstańczej skręciliśmy w zielony szlak, który okazał się bardzo urokliwą dróżką pomiędzy sosnami i jałowcami. 


Piąteczka!
    


    Udało nam się złapać trochę słońca przy samym końcu zielonego szlaku, niedaleko Drogi Warszawskiej. Tam zrobiliśmy kolejny przystanek, bo choć przeszliśmy tylko 2,5 kilometra to całej trasy mieliśmy już ponad 7 na koncie :).  Gdy już nasyciliśmy żołądki przaśną kiełbasą i suchą bułką, to weszliśmy na czarny szlak, znajdujący się na skraju Rezerwatu Cyganki. Stamtąd mieliśmy już tylko około trzech kilometrów do miejsca w którym zostawiliśmy autko. Miejscami były wybudowane drewniane kładki, które pomagały przejść suchą stopą przez tereny podmokłe. 




    Cała wycieczka zajęła nam trzy i pół godziny, idealnie by się zmęczyć i pooddychać świeżym powietrzem. Także wróciliśmy do domku z apetytem na dalsze wyprawy :)

Pozdrawiam,

Inga
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka