wtorek, 12 stycznia 2016

Misiowe nie-misie :)

    Zaskakuję samą siebie bo choć jednym z moich noworocznych postanowień jest częstsze publikowanie na blogu to nie sądziłam, że mi się tak szybko uda. Dlatego oto jestem choć minęły dopiero cztery dni od ostatniego wpisu!
    Do napisania tego posta skłoniła mnie reakcja mojego bezpośredniego otoczenia na uszyte zwierzaki. Tytuł celowo jest nieoczywisty bo to co stworzyłam ma wiele twarzy, a przynajmniej tak parę osób twierdzi...;)
    Ale do rzeczy. W okresie przedświątecznym uszyłam w sumie pięć maskotek. Dwie z nich dziś Wam zaprezentuję. W odgórnym założeniu miałam stworzyć dwa misie w tradycyjnej formie. Przekopałam w tym celu internet i znalazłam wykrój, który mnie zachwycił. Naturalnie nieco zmieniłam jego formę dostosowując do moich wymagań i zabrałam się do pracy. Szycie pierwszego okazu było czystą przyjemnością(kolejnych zresztą też:)). Do jego stworzenia użyłam kremowego polaru i beżowego minky, trochę się martwiłam jak moja maszyna poradzi sobie z tymi materiałami, ale pozytywnie mnie zaskoczyła. Oto efekt końcowy:



   Może tego nie widać na tym zdjęciu ale misiu ma nieco dłuższy pyszczek co przydaje mu wyglądu pancernika. Zresztą ja sama widziałam w nim bardziej borsuka, choć moja Lilka od razu zaczęła mianować go misiem :) W każdym razie po dodaniu mu błękitnych oczu zaczął przypominać nieco psa husky... Tak więc wiele twarzy ma ta istota i z tego co się orientuję w nowym domu została uznana za myszkę :).
   Kolejne stworzenie już z całą pewnością jest misiem. Uszyty jest na bazie tego samego wykroju, choć wiadomo, że przy ręcznym szyciu, stworzenie bliźniaka jest praktycznie niemożliwe. Różnią się kolorem minky, ponieważ przy drugim wykorzystałam ciemny brąz materiału i skontrastowałam z jasnym polarem. Wyszło bardzo dobrze, jestem dumna z obu moich pluszaków, których tworzenie choć zajęło mi sporo czasu to było czystą radością :)
Oto mały misiowy dżentelmen:



    Mogę Wam zdradzić, że tego malucha zawiozłam w prezencie mojemu bratankowi, a wcześniejszy okaz został w Warszawie u siostrzenicy Maćka :)
    Jeszcze kilka danych technicznych. Obydwa stworzonka mają około 20 cm wysokości. Wypełnione są kulka silikonową, której zużyłam sporo żeby uzyskać pożądaną sztywność. Łapki zostały przyszyte ręcznie, tak samo jak oczy, nos i buzia. Trochę się napracowałam przy wszywaniu nosków bo choć dla pierwszego użyłam ciemnobrązowego minky, to w  drugim wykorzystałam kawałek cienkiej skóry co nastręczyło mi niemało emocji ;)




Zapraszam do kontaktu wszystkich mających jakiekolwiek pytania i mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy!

Inga

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka